Pora nie była najlepsza, bo to zima, na dworze siarczysty mróz i wszędzie mnóstwo śniegu. Jednak chęć wyjazdu była silniejsza niż zdrowy rozsądek :)
Pojechaliśmy do miejscowości Przetycz Folwark niedaleko Długosiodła do Leśniczówki Pod Jaworem.
Leśniczówka to stara drewniana chata, ogrzewana piecami kaflowymi, gdzie gotuje się na kuchni węglowej :) dla nas bomba!
Poza tym były tam konie. Pogoda do jazd się nie nadawała, ale można było pójść do stajni, żeby chociaż pogłaskać zwierzęta i poczęstować je jakimś smakołykiem. Dla Aleksandra atrakcja sama w sobie.
Jeśli mam być szczera, to jeśli mam do wyboru dwa miejsca podobne do siebie cenowo i warunki są zbliżone, ale w jednym są konie, to właśnie tam pojedziemy :)
Już tak mam i nic na to nie poradzę :D
Ponieważ było zimno i Aleksander nie wytrzymywał zbyt długo na dworze wybieraliśmy się na krótkie spacery. Podczas jednego z nich znaleźliśmy bobrowe żeremie i dowody ludzkiej pomysłowości w utrudnianiu bobrom życia ;) Pierwszy raz widziałam tam drzewa do pewnej wysokości ponabijane gwoździkami tak, żeby bóbr nie był w stanie go ściąć. Jak tylko znajdę zdjęcia to pokażę - widok dość zaskakujący.
Dwa tygodnie później postanowiliśmy sprawdzić kolejne miejsce zrzeszone w Sieci. Padło na Stajnię Kaliska (znów konie! :)) w Kaliskach k. Łochowa. Wystarczyła jedna wizyta, żebym upodobała sobie to miejsce.
Gospodarstwo leży nad samym Liwcem, oprócz koni są tam kozy, gęsi, kury indyki, króliki a od niedawna także cielaki i świniodziki.
Dla lubiących spływać jest możliwość wypożyczenia kajaków (spływaliśmy, było fajnie) a potem rozpalenia ogniska nad rzeką.
Do Kalisk jeździmy niemal co weekend. Ja od razu kieruję się do stajni, a Junior sprawdza, co nowego w kurniku lub dokarmia kozy i króliki.
Zaletą tego miejsca jest to, że za zgodą Gospodarzy można wszędzie wejść, wszystkiego dotknąć i przekonać się, jak wygląda współczesna wieś.
Kaliska polecam z czystym sumieniem rodzinom z dziećmi, które jak my lubią wieś i zwierzęta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz