niedziela, 20 lipca 2014

Kaliska

Dziś byliśmy w Kaliskach.
Pogodę mieliśmy w sam raz. Było dość ciepło, pochmurno i co jakiś czas kropił deszcz, ale to tylko dodawało wycieczce atrakcyjności ;)
Po przyjeździe tradycyjnie zaczęliśmy "zwiedzanie" od wizyty w stajni i przywitania się z naszym Jaśminem. Wrzuciliśmy mu do żłoba solidną porcję smakołyków, a resztę sprawiedliwie podzieliliśmy między kozy i króliki.
Jak już rozdaliśmy zwierzętom jedzenie poszliśmy nad rzekę, gdzie wypasały się wypuszczone w międzyczasie konie. Żeby podejść do nich jak najbliżej musieliśmy przedrzeć się przez morze pokrzyw - Aleksander dał radę, nawet za bardzo nie marudził :)
Junior wpadł na pomysł, że zwabi konie świeżo zerwaną trawą. Strategia okazała się skuteczna - przybiegł Jaśmin, a zaraz za nim Arab, który szybko dał Jaśkowi do zrozumienia, kto w stadzie ma pierwszeństwo w kolejce po przysmaki. Reszta nie była nami zainteresowana, więc po chwili ruszyliśmy ku kaczkom i gęsiom. I na tym był koniec.

Dziwić może, że jeździmy w jedno miejsce tak często. Powody są dwa. Pierwszym jest Jaśmin. Kupiłam go półtora roku temu za cenę mleka, którym był karmiony po urodzeniu. Dla mnie to najpiekniejszy koń na świecie, mimo że urodę ma nieoczywistą :)
Drugi powód to możliwość jaką ma Aleksander, by obcować ze zwierzetami. Jemu w Kaliskach się nie nudzi, za każdym razem odkrywa coś nowego, przełamuje swój strach i staje się bardziej odważny.
 I o to właśnie nam chodzi :)

Do Kalisk łatwo jest dojechać: trasą S8 na Wyszków, a potem drogą nr 62 w kierunku Sokołowa Podlaskiego. W miejscowości Gwizdały trzeba skręcić na Pogorzelec, a stamtąd to już rzut beretem.
Nam dojazd z Mokotowa zajmuje ok. 55 minut. Dokładniejsze informacje można znaleźć na stronie http://stajniakaliska.pl.tl/

To miejsce polecam z czystym sumieniem!
 








P.S. Dla wielbicieli ptactwa domowego nagrałam dwa filmiki. Jeden przedstawia kaczki, drugi - gęsi. Wcale nie tak łatwo je odróżnić ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz