sobota, 21 lutego 2015

Zanosi się na wiosnę :)

Wiosna wisi w powietrzu! :) I są na to dowody.
Wczoraj podczas spaceru zauważyliśmy, że kowale bezskrzydłe (o nich było tutaj: http://najmlodsi-na-szlaku.blogspot.com/2014/09/mieszkancy-starej-topoli.html ) już się obudziły!
Wystarczyło trochę słońca i wokół starej topoli zatętniło życie.
Oprócz kowali pokazały się też mrówki.

My też korzystamy z przyjaznej aury.
Lekarz zgodził się, żeby Mikołaj zaczął wychodzić na dwór :)
Na początek na 15 - 20 minut, ale to już jest coś! :)
Zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę, że ostatnie jego wyjście było 6 grudnia...
Chłopcom na świeżym powietrzu humory wyraźnie dopisują :)
Jutro z kolei wybieramy się do Kalisk.
Nie byliśmy tam od bardzo dawna, więc bardzo się cieszę na tę wycieczkę.
Aleksander już zapowiedział, że musi wszędzie zajrzeć i sprawdzić co się zmieniło.
Oczywiście o wszystkim opowiemy :)
Pozdrawiamy!

wtorek, 17 lutego 2015

Z Kabat do Powsina

Tak nam się spodobała wycieczka do Powsina, że postanowiliśmy znów wyruszyć do lasu.
Tym razem wybraliśmy Las Kabacki.
Dojazd tam jest bardzo łatwy ze względu na metro.
Na Kabatach jest wszak ostatni przystanek jednego krańca pierwszej linii metra ;)
W lesie na głównych ścieżkach ruch jest jak na Marszałkowskiej,
więc ciszy i spokoju raczej się tam nie zazna :(
My zdecydowaliśmy się na spacer szlakiem niebieskim w kierunku Konstancina - Jeziorny,
przez Powsin.
Dzięki temu zrealizowaliśmy pierwsze przystanki ścieżki dydaktycznej,
którą szliśmy ostatnio w Powsinie.
Junior znalazł sobie też inny cel: szukał paśników i porównywał je ze sobą :)
Wszak paśnik paśnikowi nie równy. Jedne były duże i masywne, inne zdecydowanie mniejsze,
ale wszystkie wypełnione jedzeniem.
Znaleźliśmy też kolejną pułapkę służącą do odłowu dzików!
Było naprawdę ciekawie i odkrywczo :)
Do Konstancina nie doszliśmy, ale sam fakt,
że Aleksander pokonał z Kabat do Powsina sześciokilometrowy odcinek zasługuje na uznanie! :)

Pozdrawiamy!

poniedziałek, 16 lutego 2015

Sroka

Kilka dni temu, na sąsiedniej ulicy zauważyliśmy z Aleksandrem dziwne gniazdo. Przypominało ono zbudowaną z patyków kulę. Chwilę potem zjawiła się właścicielka tego dziwnego tworu.
Okazało się, że to sroka.
Niestety zdjęć nie udało mi się zrobić - drzewo wysokie a sprzęt za słaby :(
Dlatego posiłkuję się zdjęciami z internetu:

Za to fotki samej sroki są już moje :)
Zrobione z czatowni w kuchni..

Teraz czekamy na lęgi i młode ptaki.
Mam nadzieję, że nie będzie im przeszkadzało, jak od czasu do czasu przejdziemy w pobliżu i sobie je popodglądamy :)
Pozdrawiamy!

niedziela, 15 lutego 2015

Powsinogi w Powsinie

W miniony piątek wyruszyliśmy z Juniorem i Kropką do Powsina. Do Parku Kultury mamy "rzut beretem", ale byliśmy tam wcześniej tylko raz (w lecie, na basenie - polecam!)
Mapki z naniesionymi szlakami nie mogłam nigdzie znaleźć, więc zgodnie z zasadą "jakoś to będzie", zaopatrzeni w termos z herbatą i przegryzkę udaliśmy się ścieżką w las.
Pierwsze co mnie zaskoczyło, to hałas. Sójki darły się niemiłosiernie!
Próbowałam zrobić im zdjęcie, ale były zbyt szybkie. Co chwilę przeskakiwały z jednego drzewa na następne, jakby chciały mi zrobić na złość ;)
Zadziwiło mnie też, że całe poszycie jest zryte przez dziki. Kropka czując zwierza wychodziła z siebie, więc przezornie nie spuszczałam jej ze smyczy. Poza tym spacerowiczów z psami było wielu i puszczenie Kropki luzem nie byłoby dobrym pomysłem, a i regulamin Parku takich rzeczy zabrania.
Trzecią rzeczą, która zawróciła mój a uwagę było błoto. Wystarczyło kilka godzin mocniej świecącego słońca i błoto sięgało kostek. Byłam przekonana, że Junior będzie na tę okoliczność narzekał, bo faktycznie trudno się spacerowało, ale na koniec stwierdził, że było bombowo! :)
Znaczy się, można synka wyciągać w teren bardziej wymagający!
Za Parkiem Kultury rozciągają się pola, na których nawet mało wprawne oko dojrzy tropy dzików. Zresztą są tam rozstawione zagrody służące do odłowu dzików, więc jasne jest, że dziki tam bytują.
Niestety w zagajnikach bytują też sterty śmieci i to już wzbudza we mnie negatywne uczucia (bo do dzika są pozytywne mimo, że rolnicy ich nie lubią).
Przeszliśmy z Aleksandrem fragment jakiejś ścieżki edukacyjnej - Juniorowi się podobała.
Wycieczka była fajna, pogoda nam dopisywała, atrakcje też były, a to wszystko tak blisko domu!
Polecam! I to nie tylko tym, co maja blisko! :)


środa, 11 lutego 2015

Jak rośnie fasola? - ciąg dalszy

Nadszedł ten długo wyczekiwany moment!
Fasola zaczęła wypuszczać kiełek :)
Dość długo na to czekaliśmy.
Powodem opóźnienia w rozwoju rośliny w dużej mierze jest wysokość temperatury w naszym mieszkaniu,
która ze względu na chorobę Mikołaja nie powinna przekraczać 20 stopni Celsjusza.
Mamy pozakręcane kalortyfery i często wietrzymy,
więc brakuje ciepła jako jednego z niezbędnych warunków potrzebnych do wzrostu.
Kilkakrotnie zmieniałam fasoli miejsce, aż w końcu stanęła na parapecie w kuchni.
Tam ma względnie ciepło, stały dostęp do światła,
no i codziennie uzupełniamy jej wodę.
Ważne jest też to, że na początku fasolki były trzy, a teraz została tylko jedna.
Mam nadzieję, że będzie rosła dalej :)
Pozdrawiamy!

poniedziałek, 9 lutego 2015

Las Sobieskiego

Las Sobieskiego to drugi co do wielkości obszar leśny Warszawy.
Z Centrum miasta można się tam dostać w 20 minut komunikacją miejską :)
To doskonałe miejsce na dłuższe piesze wędrówki, wycieczki rowerowe, spacery z małymi dziećmi (także tymi wózkowymi ;)), a także do narciarstwa biegowego.
Teren nie jest zbyt wymagający, więc nie trzeba mieć super kondycji, żeby
zgłębiać tajniki lasu wśród drzew pamiętających czasy pierwotnej Puszczy Mazowieckiej.
Juniorowi wycieczka bardzo się podobała. Widzieliśmy porozwieszane na drzewach budki dla nietoperzy (nawet nie wiedziałam, że takie są!), paśnik dla saren, jeleni i dzików i tropy jakiegoś niedużego drapieżnego zwierza.
W domu, po porównaniu śladów ze zdjęcia z bazą danych dostępnych w internecie doszliśmy do wniosku, że to mógł być tumak, czyli kuna leśna, aczkolwiek pewności nie mamy ;)
W Lesie Sobieskiego wytyczona została ścieżka przyrodnicza Życie Lasu.
My trafiliśmy na dwa z dziesięciu punktów, ponieważ jak dla mnie jest ona słabo oznakowana i w pewnym momencie nie wiedzieliśmy jak dalej iść.
Mimo to chętnie tam wrócę, żeby przejść tę trasę w całości.

Lasy Wawerskie polecają się na rodzinne przechadzki :)
Pozdrawiamy!

piątek, 6 lutego 2015

Żubry na kolację

W tym roku wyjątkowo późno przypomnieliśmy sobie, że można podglądać białowieskie żubry online.
http://www.lasy.gov.pl/informacje/kampanie_i_akcje/zubryonline
Jest to możliwe dzięki kamerze umieszczonej
na polanie w Nadleśnictwie Browsk.
Wczoraj wieczorem oglądaliśmy stado około 20 żubrów zjadających kolację.
Rok temu na polanie pojawiały się dziki, sarny, jelenie, a nawet wilki.
Warto tam zajrzeć w wolnej chwili!
Gorąco polecam! :)
W czasie, gdy Junior oceniał liczebność żubrzego stada, Mikołaj usilnie starał się zwrócić na siebie uwagę Kropki.
To jego pierwsze świadome kontakty ze zwierzęciem. Mikołaja trzeba bardzo pilnować, by psa nie szarpnął lub zadrapał (najciekawsze w psiej anatomii są uszy, nos i oczy), bo w okazywaniu czułości jest totalny.
Kropa znosi to wszystko z godną podziwu cierpliwością, czasami sama podkłada Mikołajowi łeb do głaskania, wylizuje mu rączki, stopy i ubranie, bo a nuż znajdzie tam jakieś resztki z obiadu ;)
Z całym przekonaniem stwierdzam, że obecność psa w domu wcale nie szkodzi dzieciom, co nam próbowano wmówić gdy urodził się Junior.
Jest wprost przeciwnie! I przy odrobinie dobrej woli z obu stron życie w psio-ludzkiej gromadzie może być długie i szczęśliwe :)

czwartek, 5 lutego 2015

Mewa w środku miasta

Na naszym osiedlu codziennie rano odbywa się swoisty spektakl.
Zewsząd nadciągają chmary białych, krzykliwych ptaków, które z jeszcze większym hałasem rzucają się na rozrzuconą na trawniku zdobycz.
Zdobyczą tą są resztki z kuchennego stołu jednej
z mieszkanek osiedla.
I na nic zdają się tabliczki z prośbą o niedokarmianie dzikich ptaków w miejscach do tego nie wyznaczonych...
Ptaszydła przepychają się, wyrywają sobie kawałki chleba, dziobią nawzajem..
Sceny rodem z horroru ;)
Bohaterkami zajścia są mewy. Stado liczy kilkadziesiąt sztuk.
Wśród nich można zobaczyć osobniki mniejsze i większe i jak się okazuje, są to dwa różne gatunki. Mała to mewa śmieszka, większa - mewa srebrzysta, zwana dawniej pospolitą.
Pierwotnie ptaki te zamieszkują okolice zbiorników wodnych.
Do miast zwabia je dostępność i łatwość zdobywania pokarmu.
Teraz łatwo jest znaleźć na śniegu mewie ślady :)
to trochę jak połączenie odcisku kaczki i wrony :))
Pozdrawiamy!

P.S. Jeśli ktoś z Was jest zainteresowany ptakami zamieszkującymi Warszawę, to warto zajrzeć na stronę:
http://wislawarszawska.pl/

środa, 4 lutego 2015

Kruki, wrony i gawrony :)

 
 
W nawiązaniu do wczorajszego wpisu chciałam Wam pokazać jeszcze kilka zdjęć wrony siwej. Przeszperałam swoje fotograficzne archiwum i znalazłam zdjęcia młodej wrony zrobione latem.
I dla kontrastu dorosły ptak uchwycony dziś rano z mojej czatowni, czyli przez kuchenne okno :)
A teraz, na specjalną prośbę, przedstawiam Wam gawrona.
To duży ptak z rodziny krukowatych, pokrojem podobny do wrony. Różni się od niej umaszczeniem (czarne z grafitowym połyskiem) i dobrze widoczną naroślą u nasady dzioba.
Gawron do ptak preferujący chłodne rejony, więc więcej osobników tego gatunku można spotkać jesienią i zimą, ale są też takie, które zostają u nas przez cały rok.
Lato jest dla nich dość męczące. W gorące dni ptaki, żeby się ochłodzić otwierają dzioby
i szeroko rozpościerają skrzydła, żeby oddać do otoczenia jak najwięcej ciepła (ptaki nie pocą się, ponieważ nie posiadają gruczołów potowych).


Do krukowatych należy też kruk. Jest większy od gawrona i nie ma charakterystycznej dla niego narośli u nasady dzioba.
Poniżej przedstawiam zdjęcie, pokazujące sylwetki tych dwóch gatunków, żebyście mogli zobaczyć, czym się one różnią (źródło: www.wigry.win.pl)
Do tej rodziny ptaków należy też sroka, ale o niej innym razem :)
Pozdrawiamy!

wtorek, 3 lutego 2015

Wrona - propozycja dla początkujących ornitologów

Rozpoznajecie kto jest na zdjęciu? 
To wrona siwa - ptak, którego można spotkać niemal wszędzie:
w parkach, miastach, ogrodach. Wrona, podobnie jak kruk, kawka i gawron należy do rodziny krukowatych, które znane są ze swej inteligencji. My z Juniorem czasem obserwujemy jak te ptaszyska radzą sobie z pudełkami lub torbami foliowymi, w którym jest coś zdatnego do jedzenia.
A wrona wybredna nie jest! :)   Żywi się  resztkami ze śmietników, z gniazd innych ptaków wybiera jaja i pisklęta, nie pogardzi dżdżownicą, owadami, a nawet padliną.
W miejscach, gdzie lęgi wyprowadzają ptaki chronione, wrona postrzegana jest jako szkodnik i nawet pojawiają się postulaty, by ograniczyć jej liczebność. Póki co, nikt nie wyraził na to zgody, ale nigdy nic nie wiadomo :/
Korzystajmy więc i obserwujmy te ptaki, bo być może za jakiś czas stanie się to nieco trudniejsze :)
Pozdrawiamy!

poniedziałek, 2 lutego 2015

Dzwońce, dzęcioł i grubodziób, czyli przepis na udany poranek

To był wyjątkowo udany poranek. Ornitologicznie i fotograficznie.
Na skwerze za oknem buszowała cała masa ptaków. Sikorki, wróble, wrony są tu codziennie, ale dziś pojawiły się grubodzioby
Na żywo widzieliśmy je po raz pierwszy :)
Były też dzwońce - małe ptaszki o bardzo donośnym głosiku:
A na deser nadleciał dzięcioł:

Jak widać, na bioróżnorodność w naszej części Warszawy narzekać nie możemy :)
Miłego dnia!