czwartek, 27 listopada 2014

Biedronko, biedronko...

Jeszcze miesiąc temu, mimo że już trwała kalendarzowa jesień natknęliśmy się na spacerze na biedronkę.
Maleńki owad wędrował dziarsko obok trzepaka. Staliśmy nad nią kilka minut, bo chcieliśmy z Juniorem policzyć jej kropki ;)
Biedronki to niewielkich rozmiarów chrząszcze o wypukłym kształcie. W Polsce żyje ok. 80 gatunków biedronkowatych.
Ta na zdjęciu, to jak mi się wydaje biedronka azjatycka, gatunek w naszym kraju inwazyjny, czyli taki, który rozprzestrzenia się kosztem fauny rodzimej.
Małe, ale groźne ;)
Czekamy teraz do wiosny, żeby poszukać innych gatunków..
:)

Mikołajki na Paluchu

Moi Drodzy,
jeśli macie w domu niepotrzebne koce, ręczniki i/ lub nieużywane przez Wasze zwierzaki smycze, szelki, obroże, kuwety, drapaki dla kotów, zabawki to możecie nimi wspomóc warszawskie Schronisko na Paluchu. Można też zawieźć suchą i mokrą karmę dla psów i kotów.
O akcji dowiedziałam się, ponieważ przedszkole, do którego chodzi Junior prowadzi zbiórkę dla schroniskowców :)
My się aktywnie w działania przedszkola włączamy :)
Informacje na stronie:
http://paluch.org.pl/
Zachęcam do udziału!
Pozdrawiam:)

P.S. Zdjęcie psiaka z Przemyśla (Centrum Adopcyjne Lecznicy ADA), który szuka nowego domu. Zwierzę młode, wymagające pracy, ale pełne uroku. Wiem od koleżanki, że szybko robi postępy :) Szogun po prostu skradł moje serce! :)

Ptasia stołówka

Jest takie drzewo obok naszego bloku, które dobrze widać przez okno w kuchni. To na nim najlepiej widoczne są zmiany pór roku. Drzewo to upodobało sobie ptaki, które rano obsiadają gałęzie i na śniadanie wcinają ścięte przymrozkami owoce.
Często przylatują kwiczoły, a ostatnio pojawiły się też gile :)
Zdjęcia nie są zbyt ostre, bo robiłam je przez szybę. Bałam się, że ptaki wystraszą się i z łowów będą nici ;)
Jako, że apetyt rośnie w miarę jedzenia bardzo bym chciała, żeby naszą zimową stołówkę odwiedziła jeszcze jemiołuszka :)
Pozdrawiam!

Jak praktyki, to tylko w Przemyślu!

Niedawno spędziłam tydzień w Przemyślu. Pojechałam tam, by zrealizować praktyki zawodowe w Ośrodku Rehabilitacji Zwierząt Chronionych i lecznicy dla zwierząt "Ada".
Dlaczego zagnało mnie aż tam? Odpowiedź jest prosta: to było jedno z dwóch miejsc, gdzie pozytywnie rozpatrzono moją prośbę (drugim było Nadleśnictwo Krynki) :)
Od dziecka fascynowały mnie "dzikusy", więc umyśliłam sobie, że skoro mam nabyć praktykę, to musi być ona połączeniem pożytecznego z przyjemnym :)
Wprawdzie zajmowałam się głównie zwierzętami towarzyszącymi (psy i koty), ale były też perełki w postaci jenota i puszczyków uralskich. Poza tym w Ośrodku przebywają lisy, sowy, ptaki drapieżne i bociany. Jest też popielica, legwan, anakonda, a nawet nietoperz.
Wspaniali lekarze, którzy chętnie dzielą się wiedzą i doświadczeniem oraz świetna atmosfera sprawiły, że pobyt w Przemyślu był bardzo udany :)
Chyba wrócę tam na wiosnę...

Jenot, którego widać na zdjęciu został przywieziony do Ośrodka przez patrol Straży Miejskiej. Zwierzę to, zwane też kunopsem lub szopem usuryjskim przywędrowało do Polski zza wschodniej granicy. Po raz pierwszy odnotowano jego obecność w 1955 r. w Puszczy Białowieskiej.
Jenot należy do rodziny psowatych i co ciekawe jako jedyny jej przedstawiciel zapada w sen zimowy.
Na zwierzęta te można polować  (są cenne ze względu na futro) :( 
Popielica jest gryzoniem, w Polsce zagrożona wyginięciem.
Popielice są aktywne nocą, dzień przesypiają w kryjówkach. Poruszają się prawie wyłącznie w koronach drzew, bardzo zwinnie przebiegając po nawet dość cienkich gałęziach i przeskakując między nimi. Poza poszukiwaniem miejsca hibernacji sporadycznie schodzą na ziemię.
 Tego żółwia ktoś znalazł na ulicy i dostarczył do lecznicy. Został wypuszczony do stawiku, gdzie przebywa kilka innych żółwi.
Był też nietoperz. Nie wiem, co to za gatunek, ale jeśli ktoś chciałby dowiedzieć się o tych ssakach więcej odsyłam na stronę Stowarzyszenia Wilk.



Puszczyka uralskiego przechodzień znalazł na chodniku przy ulicy. Ludzie robili mu zdjęcia, ale tylko ten Pan nie bał się sowy wziąć i przekazać weterynarzom.
Bardzo ciekawy program na temat sów był emitowany w cyklu Ocalony Świat w TVP.
Warto obejrzeć:
http://vod.tvp.pl/audycje/wiedza/ocalony-swiat/wideo/tajemniczy-nocni-lowcy/17408529
Jako ciekawostkę mogę Wam powiedzieć, że jak się sowę podrapie po szyi, to wpada ona w stan pewnego odrętwienia i wtedy można ją np. zbadać. Jest jeden warunek: wokoło musi być cicho.
Na początku myślałam, że to jakieś żarty, ale mogłam przekonać się, że to działa :)

 A to myszołów. Ptak jest po amputacji skrzydła i żyje na wybiegu z kurami ;) Jak widać takie cuda też są możliwe ;)
 Bocianów przedstawiać nie trzeba, prawda? Tej zimy będzie ich w Ośrodku prawie 70. Jeden osobnik w ciągu dnia powinien zjeść ok 1 kg mięsa, więc łatwo policzyć, ile pieniędzy trzeba na wykarmienie całego stada...
Wszystkich zainteresowanych zachęcam do odwiedzenia strony Ośrodka. To jedyna na Podkarpaciu placówka przyjmująca pod opiekę dzikie zwierzęta. Gdyby ktoś chciał wesprzeć jego pracę, to na stronie znajdzie wszelkie potrzebne informacje.
Pozdrawiam! :)


czwartek, 6 listopada 2014

Halo wokół księżyca



https://wielkiemihalo.files.wordpress.com/2014/05/w-dsc08893kw.jpg

Dzisiejszej nocy wokół księżyca można zaobserwować tęczę ;)
Dla mnie zupełna nowość! Albo nigdy wczesniej tak dokładnie nie wpatrywałam się w księżycową poświatę, albo faktycznie nie zdarza się to często.
Zdjęć nie robiłam, bo nie wzięłam ze sobą aparatu, ale w sieci znalazłam fotkę przedstawiającą bardzo podobny widok do tego za oknem...
To zjawisko to HALO.
Nigdy nie byłam orłem z fizyki, więc tłumaczenie jak do niego dochodzi sobie odpuszczę ;)
Kończę i idę sobie jeszcze trochę na halo popatrzeć :)
Dobranoc!

Tajemnicze galasy

Wiele razy podczas spacerów widzieliśmy z Juniorem dziwne kuleczki przyczepione do liści dębu.
Podczas spaceru z leśniczym po Kampinosie dowiedziałam się, że to galasy.
Niektórzy specjaliści mianem tym określają patologiczną narośl powstałą w wyniku rozrostu tkanki roślinnej na liściach łodydze lub korzeniach, która jest efektem działania grzybów, wirusów, bakterii lub roztoczy.
Zdaniem innych galasy to tylko i wyłącznie wyrośla indukowane przez galasówki (owady z rzędu błonkoskrzydłych). Powstają one w wyniku nakłucia tkanek i złożenia w ranie jaj przez samice galasówkowatych.
W "kuleczce" rozwija się larwa owada.
Drążąc temat znalazłam też wytłumaczenie zagadki, która nurtowala mnie od jakiegoś czasu. Otórz, na jednym ze spacerów zauwazylam na liściu lipy dziwne narośla:
Teraz wiem, że to galasy wywołane przez różkowca lipowego :)
Ciekawostką jest, że galasy wykorzystywane są w medycynie - mają działania przeciwbiegunkowe ;)