poniedziałek, 29 września 2014

ŁoWcA AlIgAtOrÓW :)

Infekcjami jesień się zaczęła. Junior trzeci tydzień siedzi w domu zasmarkany i kaszlący.
Jego ulubioną zabawą jest wcielanie się w bohaterów programu emitowanego na kanale Animal Planet. W zależności od humoru Aleksander zmienia się w Łowcę w Chustce lub Łowcę w Kapeluszu.
Rolę aligatora pełni zakupiony w Biedronce pluszowy krokodyl syjamski. Krokodyl ten jest jedną z maskotek, które były w sprzedaży w ramach akcji zorganizowanej przez WWF. Uznaliśmy, że inicjatywa jest fajna i tak Junior stał się posiadaczem wspomnianego wcześniej aligatora i wilka :)
Krokodyl to wprawdzie nie to samo, co aligator, ale lepsze to niż nic :)
Junior skompletował cały niezbędny do chwytania aligatorów sprzęt: maskę i fajkę do nurkowania, linę do zakładania pętli na pysk gada oraz niezbędne nakrycie głowy: chustkę i kapelusz.
Akcję chwytania potrafi przeprowadzić w pełni profesjonalnie ;)
Zabawa jest przednia!


Pozdrawiamy! :)

wtorek, 16 września 2014

Skarby przyniesione z lasu

Z prawie każdej wycieczki do lasu przynosimy do domu jakieś znalezisko.
Są to zazwyczaj drobiazgi. Jakaś szyszka, kawałek kory, fajnie powyginany korzeń. Oczywiście nie zrywamy ich z drzew! Zbieramy to, co spadło na ziemię.
Potem te nasze skarby chowamy do tekturowego pudełka po butach. Co jakiś czas otwieramy je i oglądamy całą zawartość.
Zobaczcie, co mamy w naszej kolekcji :)
Największym okazem, jaki przechowujemy w domu jest huba.
Huba to potoczna nazwa grzybów nadrzewnych. Ten tu, to prawdopodobnie hubiak pospolity. Jeśli się mylę, to najmocniej przepraszam. Niestety ten dział biologii nie jest moją najmocniejszą stroną. Zawsze zdecydowanie wolałam zoologię :D
Grzyb ten w dawnych czasach miał wiele zastosowań. Z miąższu kapelusza wytwarzano hubkę służącą do krzesania ognia; robiono z niego także tampony do tamowania krwawień.
Hubiak nie jest jadalny, ale podobno w Chinach i na Syberii ludzie go spożywają. Ja eksperymentować nie będę! ;)
Najwięcej zebranych mamy szyszek.
Są wśród nich sosnowe (jak ta na zdjęciu powyżej) i świerkowe (na zdjęciu poniżej, o wydłużonym kształcie).
Szyszka opisywana jest jako organ zawierający narządy rozrodcze roślin nagonasiennych. Z mojego i Juniora punktu widzenia ważniejsze jest to, że szyszki, a raczej znajdujące się w nich nasiona są źródłem pożywienia dla wielu gatunków ptaków i niektórych małych ssaków.
Udało nam się nawet znaleźć resztki szyszek porzucone przez wiewiórki po skończonej uczcie. Ułożyliśmy więc "historię" od dojrzałej szyszki po ogryzek :)
Wygląda ona tak:
Mamy też kawałek kory brzozowej.
Kora brzozy wykazuje wiele interesujących właściwości farmakologicznych, jest też cennym surowcem kosmetycznym. Zarówno kora, jak i drewno brzozowe palą się zawilgocone i mokre, więc wykorzystuje się je podczas biwaków do rozpalania ognisk.

A teraz, na koniec, mam do Was prośbę:
Pamiętajmy o odpowiednim zachowaniu się w lesie (nie tylko w Parkach Narodowych). Poruszajmy się po ścieżkach lub wyznaczonych szlakach; nie hałasujmy, nie zrywajmy roślin, nie płoszmy zwierząt.
I błagam! zabierajmy ze sobą śmieci!!!
Dość moralizatorstwa! Idźmy na spacer i cieszmy się przyrodą :)
Pozdrawiamy!

niedziela, 14 września 2014

Pożegnanie ze Ślimakowem

Sezonowa hodowla ślimaków zamknęła w minione weekend swoje podwoje.
Przekonanie Aleksandra, że nadszedł czas na wypuszczenie wstężyków, wcale nie było łatwe.
Na szczęście nie jest głuchy na racjonalne argumenty i w końcu podjął męską decyzję ;)
Sam wybrał dla nich nowe miejsce i nawet (!) powyciągał je ze słoja. 
Nie wszystkie ślimaki doczekały tej chwili. Z 15 sztuk tworzących stado początkowe na wolność wypuściliśmy 11. Jeden nam się ugotował (w słoju było za ciepło), dwa uciekły a winniczek dokonał żywota  z przyczyn niewyjaśnionych.
To i tak całkiem niezły wynik :)
Junior już zapowiedział, że w następne wakacje będzie obserwował dżdżownice.
Mam więc 10 miesięcy, żeby się do tego przygotować :)


Krzyżak ogrodowy

Wczoraj byliśmy w Kaliskach. Junior oprócz wizyty w stajni i na padoku oddawał się swojej nowej pasji, którą jest oglądanie pajęczyn.
Wszak wiadomo pajęczyny są różne a jej kształt, wytrzymałość i miejsce rozpięcia zależą od tego, jakiego gatunku jest jej właściciel.
Junior miał szczęście. Wypatrzył bowiem ogromną kolistą sieć a na jej środku czatującego na ofiarę dużego pająka krzyżaka.
Pająk ten zamieszkuje lasy, łąki, ogrody i gospodarstwa, gdzie pożywienia jest w bród. Na zdobycz czai się, siedząc w pobliskiej kryjówce lub w środku sieci. Ofiary uśmierca wstrzykując im jad, a następnie gdy jad rozpuści wnętrzności wysysa ich zawartość.
Dla człowieka jad pająka krzyżaka z reguły nie jest groźny. W przypadku, gdy ukąszona zostanie osoba bardzo wrażliwa na toksyny zawarte w jadzie, w miejscu ugryzienia może wystąpić zaczerwienienie lub opuchlizna.
Lepiej więc krzyżaka nie prowokować, bo nigdy nic nie wiadomo. Nie łapmy go i nie niszczmy jego sieci.
Dużo więcej przyjemności i radości da z pewnością samo patrzenie :)
Pozdrawiamy!

piątek, 12 września 2014

Mieszkańcy starej topoli

Ilekroć idziemy na plac zabaw zatrzymujemy się przed ogromną, starą topolą. Naszą uwagę przykuwają zapewne znane Wam z widzenia owady. Poznajecie?
Gdy byłam dzieckiem nazywaliśmy je "tramwajami". Pewnie dlatego, że wędrowały po drzewach zczepione odwłokami :)
Tymczasem są to kowale bezskrzydłe. Bezskrzydłe dlatego, że u części osobników występuje silne uwstecznienie tylnych skrzydeł. Wspomniane wcześniej sczepianie to nic innego jak akt kopulacji. Co ciekawe może on trwać nawet do dwóch tygodni (!)
Kowale w Polsce są bardzo pospolite; poza tym występują w Azji, pozostałych krajach Europy i Ameryce Środkowej. Żywią się nasionami, owocami a także słabymi i martwymi owadami.
Wykorzystajcie ostatnie ciepłe i słoneczne dni na obserwowanie kowali, bo następna ku temu okazja będzie dopiero wiosną :)
Pozdrawiamy!

czwartek, 4 września 2014

Ślimacze życie

Ślimacze życie toczy się w ślimaczym tempie :)
Większość dnia spędzają przyklejone u wylotu słoja. Ożywiają się wieczorem, albo wczesnym rankiem, zwłaszcza kiedy pada. No i jeszcze bezpośrednio po umyciu słoja i dostarczeniu świeżej porcji pokarmu :)
Ślimakowy apartament myję raz w tygodniu, wtedy też wymieniam wyściółkę z roślin. W tym czasie Junior pilnuje, żeby towarzystwo zanadto się nie rozpełzło ;)
Czas płynie nieubłaganie, na dworze robi się coraz chłodniej i tym samym nadchodzi czas zwrócenia mięczakom wolności, żeby mogły przygotować się do zimy.

Żadne zwierzę, nawet ślimak, nie jest zabawką. Jeśli decydujemy się na taką mini hodowlę, pamiętajmy o zapewnieniu warunków zbliżonych do naturalnych.
A kiedy przyjdzie pora wypuśćmy je, żeby nie zaburzać cyklu życia.
Malcowi trudno to zrozumieć, ale to my dorośli jesteśmy odpowiedzialni za wszystko, co sprowadzamy pod nasz dach.
I tej odpowiedzialności uczmy nasze dzieci :)
Pozdrawiamy! :)

Mięsożerny ogród

Trudno mi ocenić, czy obecność w naszym domu rosiczki faktycznie wpłynęła na ograniczenie liczby much, ale niewątpliwie roślinka ta skutecznie skupiła na sobie uwagę Juniora.
Aleksander kilka razy dziennie potrafi zaglądać na parapet, żeby sprawdzić, czy coś nowego się tutaj wydarzyło (tzn. czy jakiś owad przykleił się do rzęsek, czy też nie). Zadaje też sporo pytań o sam proces polowania i różne jego formy. To sprowokowało mnie do zakupu kolejnych mięsożernych okazów.
Okazuje się, że w internecie sporo jest ofert sklepów ogrodniczych i zoologicznych; możliwa jest nawet sprzedaż wysyłkowa, z której skwapliwie skorzystałam.
Roślinki dotarły do mnie w bardzo dobrym stanie. Każda z nich była okryta ogromną ilością papieru, a do tego były napojone. Po prostu super!
I tak mamy nie jedną rosiczkę, a owadożerny ogród :)
Staliśmy się posiadaczami dzbanecznika, muchołówki i jeszcze dwóch rosiczek.
Muchołówka łapie swoje ofiary w wymyślne pułapki.
Gdy owad podrażni włoski czuciowe znajdujące się na wewnętrznej części liścia, ten zatrzaskuje się. Ofiara zostaje uwięziona i nie ma szans, żeby się wywinąć.
Jak widać nasza muchołówka jest głodna :)
Dzbanecznik z kolei nęci ofiarę słodkim nektarem, który znajduje się na dnie dzbanka. Owad tam wpada i już nie jest w stanie się wydostać.

Nie dość, że piękne, to jeszcze pomysłowe! Zwyczajnie fascynujące :)
Coś mi się wydaje, że to dopiero początek naszej botaniczno - zoologicznej przygody :D
Pozdrawiamy!