W zeszłym tygodniu zabrałam chłopców do Łazienek Królewskich.
Celem naszej wycieczki była obserwacja wiewiórek. Żeby zwabić rudzielce zabraliśmy ze sobą ich przysmak, czyli orzechy laskowe i trochę żołędzi.
Z żołędziami pomysł był totalnie chybiony, bo to jak zabieranie drewna do lasu ;) Wszak dębów w Łazienkach pod dostatkiem :)
Wiewiórki to bardzo wdzięczne zwierzęta, ładne, zwinne i chyba nie znam nikogo, komu źle by się kojarzyły.
Te, które spotkaliśmy są częściowo oswojone; nęcone smakołykami chętnie podchodzą do człowieka, zabierają je z ręki po czym zakopują robiąc tym samym zapasy na zimę.
Trzeba jednak pamiętać, że to cały czas dzikie zwierzęta, więc w kontaktach z nimi powinna obowiązywać zasada ograniczonego zaufania (!)
Dziecku trzeba wytłumaczyć, jak podać orzeszka, żeby uniknąć przypadkowego ugryzienia lub zadrapania przez zwierzątko. Warto też uczulić Malca, by zwierzęcia nie ganiał i straszył. Dbajmy o dobrobyt nie tylko nasz, ale i naszych Braci Mniejszych (!) Wtedy spotkania będą przyjemnością dla obu stron :)
Do zobaczenia! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz