wtorek, 5 sierpnia 2014

Wyprawa do ZOO

Wybraliśmy się do ZOO. Pogoda na taką wyprawę średnia, bo było parno i duszno, ale uznałam że lepsze to niż wsłuchiwanie się w odgłosy remontu u sąsiadów..
Spakowaliśmy zapas wody, rzeczy dla Mikołaja i pojechaliśmy.
Ogród zoologiczny pełni kilka funkcji. Jedną z najważniejszych (obok funkcji rekreacyjnej i edukacyjnej) jest ochrona gatunków ginących i zagrożonych wyginięciem, poprzez rozmnażanie zwierząt w niewoli i - jeśli to możliwe - przywrócenie ich środowisku naturalnemu.
Owszem, betonowe wybiegi nie należą do rzadkości, woliery dla ptaków bywają małe (ale czy za małe?!) i trudno uznać to za warunki komfortowe dla zwierząt, ale w porównaniu z tym, co było dawniej ZOO w Warszawie zmienia się na lepsze.
Nie zobaczyliśmy wszystkich zwierząt. Uznałam, że postawimy na jakość, a nie ilość :) Nie spiesząc się podziwialiśmy różne gatunki; niektóre z nich odwiedzaliśmy dwa, trzy razy, bo Aleksander akurat miał taką ochotę ;)

Największe wrażenie zrobił na Juniorze hipopotam :)
Nazwa hipopotam oznacza rzecznego konia (!), ale jego najbliższymi krewnymi są wieloryby i delfiny (tak w każdym razie podaje literatura). Zwierzę na lądzie ociężałe i niezgrabne, w wodzie porusza się z gracją i niebywałą lekkością. Jest roślinożercą.
Ciekawostką może być sposób, w jaki skóra hipopotamów jest chroniona przed palącym słońcem. Skóra tych zwierząt pokryta jest substancją będącą naturalnym filtrem słonecznym; początkowo wydzielina jest bezbarwna, z czasem przybiera kolor czerwono - pomarańczowy aż do brązowego, dlatego czasami mówi się, że hipopotam "poci się krwią". Nie jest to jednak krew, a dwa rodzaje pigmentu, z których jeden ma właściwości bakteriostatyczne.
Hipopotam uznawany jest za jednego z najbardziej agresywnych i niebezpiecznych ssaków (!)
A wygląda tak przyjaźnie! ;)


Aleksandrowi podobały się też duże koty: lew, tygrys i gepard.



Lew jest jednym z największych kotów. Jest masywnie zbudowany, ma potężne łapy zaopatrzone w ostre pazury oraz silne szczęki - wszystko to sprawia, że jest doskonale przystosowany do polowania i zabijania nawet bardzo dużych zwierząt.
Samce mają bujną grzywę, która jest oznaką zdrowia zwierzęcia. Lew może osiągać wagę nawet do 250 kilogramów. Nic dziwnego, że nazywany jest królem sawanny!
Tygrys nam się nie pokazał. Wolał leżeć pod skalnym nawisem, uciekając przed słońcem.
Tygrys, obok lwa, należy do największych kotowatych. Zamieszkuje Azję południową i wschodnią. Doskonale pływa, skacze, poluje i żyje samotnie.
Zagrożony jest wyginięciem.


Gepard jest najszybszym zwierzęciem lądowym. Osiąga prędkość ok. 100 km/h. Co ciekawe gepardy jako jedyne koty nie potrafią chować pazurów i w odróżnieniu od pozostałych wielkich kotowatych (tygrys, lew, lampart) nie ryczą tylko wydają inne dźwięki przypominające syczenie, szczekanie, mruczenie lub pomiaukiwanie.

Widzieliśmy też:
nosorożce, które mają bardzo słaby wzrok i jak coś je zaniepokoi to szarżują na oślep, przez co są bardzo niebezpieczne.
słonie
i najbliższych krewnych słoni - górlaki

niedźwiedzia polarnego

Były też wydry. Urocze i pełne wdzięku są to zwierzęta (choć trzeba pamiętać, że potrafią być agresywne wobec człowieka i dotkliwie pogryźć).
Trafiliśmy akurat na moment, kiedy jedna z wydr dobrała się do ryby. Aleksander obserwując to wszystko zdobył w jednej chwili masę wiadomości: wydra to mięsożerca, żywi się rybami (między innymi), ma ostre krótkie zęby i łapki zakończone pazurami, no i prowadzi wodno - lądowy tryb życia.
Taką naukę biologii to ja rozumiem! :)





Wycieczka nam się udała. Aleksander wrócił do domu zmęczony i zadowolony.
Ja też jestem zadowolona, ponieważ dałam sobie radę sama z dwójką dzieci :)
Wyprawa do ZOO była swoistym treningiem przed pierwszym dłuższym wyjazdem z Mikołajem ;) Teraz wiem, że jestem w stanie "ogarnąć" Malucha w plenerze, tak więc...
W piątek wyruszamy nad Biebrzę! :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz